
Zanim by wystartował, podpisałby belkę, z której startował. Rozbieg urozmaicony byłby efektownym slalomem narciarskim. W momencie wybicia się z progu skończyłoby się śmieszkowanie. Podczas lądowania pobiłby rekord skoczni. Adam Małysz płakałby, gdyby widział jego skok. PS. Zawsze wygrywa.
Czytaj dalej 1/7