
Według serwisu wysokienapiecie.pl średnia pensja w polskim górnictwie wynosi 14 tys. zł brutto, co stawia górników wśród 2–3% najlepiej zarabiających na świecie. To więcej niż w IT (13 tys. zł). Problem w tym, że wydajność jest katastrofalnie niska – na 1 mln ton wydobycia w Australii pracuje 150 osób, w Polsce ponad 2000.
Jak podaje wysokienapiecie.pl, wydajność polskiego górnictwa (585 ton rocznie na pracownika) jest niższa niż w XIX wieku i gorsza niż w wałbrzyskich biedaszybach. W USA do wydobycia 10 tys. ton potrzeba dwóch pracowników, w Australii jednego, a w Polsce… siedemnastu.
Górnicze związki zawodowe wywalczyły właśnie kolejne podwyżki – 2200 zł dla biurowych i 3000 zł dla pracowników dołowych. Tymczasem w 2024 r. strata w górnictwie wyniosła 11 mld zł, a w tym roku będzie większa. Połowa budżetu Polskiej Grupy Górniczej pochodzi z dotacji.
Bez restrukturyzacji Polacy dopłacą do górnictwa 100 mld zł do 2049 r., czyli po 600 zł na rodzinę rocznie. Rentowność utrzymują jedynie LW Bogdanka i kilka prywatnych kopalń.