
Kilka dni temu Polska obiegła wiadomość o sensacyjnym odkryciu – sztylecie, który według wstępnych szacunków miał pochodzić sprzed około trzech tysięcy lat. Znalezisko, przekazane przez poszukiwaczy do Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej, wzbudziło ogromne zainteresowanie. Trudno się dziwić. To mogło być jedno z ciekawszych odkryć archeologicznych ostatnich lat.
Szybko jednak pojawiły się wątpliwości. Część ekspertów zaczęła sugerować, że przedmiot może pochodzić nie z epoki brązu, lecz z XIX lub nawet XX wieku. Dziś już wiemy, że potwierdzony wiek sztyletu nie został jeszcze ustalony, a pierwsze medialne doniesienia, jak przyznaje samo muzeum, były oparte na zbyt wczesnych interpretacjach i niepełnych badaniach.
Muzeum wydało obszerne oświadczenie, w którym tłumaczy, że nie padła z jego strony jednoznaczna deklaracja o wieku sztyletu, a datowanie na 2800 lat było powieleniem błędnych informacji przez media. Podkreśla też, że potrzebne są pogłębione, interdyscyplinarne analizy, które dopiero pozwolą jednoznacznie określić, czy znalezisko to zabytek, czy raczej ciekawostka z czasów współczesnych.
Niezależnie od tego, jaka będzie ostateczna konkluzja naukowców, jedno jest pewne: wielkie uznanie należy się poszukiwaczom skarbów, którzy odnaleźli sztylet i przekazali go do muzeum zgodnie z prawem.
Cała sprawa to także przypomnienie, że archeologia wymaga cierpliwości i precyzji. Choć emocje są zrozumiałe, warto czasem zatrzymać się na chwilę i poczekać na potwierdzone informacje. Bo nawet jeśli ten sztylet nie okaże się mieć 3000 lat, to i tak może nas czegoś nauczyć – o historii, o nauce i o tym, jak łatwo współczesny świat ulega medialnej gorączce.