W czasach PRL „bykowe” obowiązywało do 1973 roku i dotyczyło osób samotnych oraz bezdzietnych małżeństw powyżej 25. roku życia. Miało ono na celu zwiększenie dzietności w Polsce. W nowej propozycji powraca podobny mechanizm: osoby powyżej 30. roku życia, które nie posiadają dzieci, miałyby odprowadzać podwójną składkę emerytalną. W przypadku małżeństw z jednym dzieckiem składka miałaby wzrosnąć o 50%.
W petycji autor argumentuje, że osoby bezdzietne „nie przyczyniają się do przyszłego wzrostu liczby podatników i składkowiczów”, a tym samym „obciążają system, nie kompensując tego partycypacją w jego przyszłym utrzymaniu”. W jego ocenie podwyższone opłaty miałyby działać motywująco i skłaniać młodych ludzi do zakładania rodzin i decydowania się na większą liczbę dzieci.
Aby uniknąć podwyższonej składki, osoby bezdzietne musiałyby przedłożyć dokumenty potwierdzające bezpłodność lub śmierć dziecka.
Autor podkreśla, że 30-latkowie są zazwyczaj po studiach i aktywni zawodowo, co – jego zdaniem – oznacza, że mają odpowiednie warunki, by zostać rodzicami. „Poprawa demografii jest kluczowa dla stabilności systemu emerytalnego opartego na solidarności międzypokoleniowej” – zaznacza w dokumencie.
Petycja wzbudziła spore zainteresowanie i szybko stała się przedmiotem medialnych dyskusji. Dziennik „Fakt” sprawdził, jak takie zmiany mogłyby wpłynąć na wynagrodzenia Polaków.
Według wyliczeń gazety:
- osoba zarabiająca pensję minimalną (4666 zł brutto) musiałaby odprowadzać dodatkowo ok. 455 zł miesięcznie,
- przy pensji 6000 zł brutto opłata wyniosłaby 585,60 zł,
- a przy zarobkach 9000 zł brutto – aż 878,40 zł miesięcznie.