Elon Musk – wizjoner, inżynier i przedsiębiorca, który zmienia oblicze transportu, technologii i komunikacji – podejmuje się kolejnej, tym razem wyjątkowo osobistej misji. Jego celem nie jest już tylko kolonizacja Marsa, ale… zwiększenie liczby urodzeń. Choć brzmi to jak fabuła futurystycznego serialu, miliarder z pełną powagą deklaruje: „Upadająca dzietność to największe zagrożenie dla cywilizacji”.

Zamiast jednak apelować z mównic politycznych – działa prywatnie. I to bardzo aktywnie.
Według śledztwa *The Wall Street Journal*, Musk kontaktuje się z wybranymi kobietami za pomocą platformy X. Po serii intelektualnych lub żartobliwych wiadomości, rozmowa bywa kierowana ku konkretnemu pytaniu: czy chciałabyś urodzić moje dziecko?
W jednej z udokumentowanych sytuacji, Ashley St. Clair – konserwatywna influencerka – miała otrzymać następującą propozycję:
- 15 milionów dolarów z góry,
- 100 tysięcy dolarów miesięcznie do ukończenia przez dziecko 21 lat,
- pod warunkiem całkowitego milczenia na temat ojcostwa.
St. Clair odmówiła, argumentując, że nie chce, by jej syn "czuł się jak sekret". Z kolei inna kobieta, Tiffany Fong, odrzuciła propozycję Muska z uwagi na preferowanie „tradycyjnej rodziny nuklearnej”.
W tle tej pronatalistycznej misji pojawiają się doniesienia o planach stworzenia zamkniętej enklawy w Austin, w Teksasie – osiedla zamieszkałego przez matki dzieci Muska i ich potomstwo. Niektóre źródła opisują to jako nowoczesną wersję „haremu”, do którego miałyby przenieść się kobiety wybrane przez miliardera. Piosenkarka Grimes i St. Clair odmówiły udziału, jednak Shivon Zilis – dyrektorka w Neuralink i matka jego czwórki dzieci – podobno już tam mieszka.
Nie zabrakło też nietypowych wymagań:
- cesarskie cięcie, „bo dziecko będzie miało większy mózg” – sugestia Muska do St. Clair, która odmówiła;
- zakaz obrzezania, mimo żydowskiego pochodzenia matki;
- rozmowy o surogacji jako przyspieszonej metodzie budowy „legionu”;
- propozycje bycia dawcą nasienia dla kobiet z Japonii i innych krajów.
Musk wielokrotnie podkreślał, że chce, by „inteligentni ludzie mieli więcej dzieci”. Sam wybiera kobiety z wysokim statusem społecznym i intelektualnym – pisarki, piosenkarki, influencerki technologiczne. W niektórych przypadkach do poczęcia dochodzi metodą in vitro (IVF), co rodzi pytania o selekcję genetyczną, płeć dziecka, a nawet... projektowanie potomstwa przyszłości.
Choć Musk od lat mówi o upadku dzietności jako o cywilizacyjnym zagrożeniu, nie brak głosów, że jego działania mogą być równie osobiste, co filantropijne. Ojciec Elona, Errol Musk, stwierdził publicznie: „Każda kobieta z odrobiną rozumu byłaby szalona, by odrzucić taką propozycję”.
Z drugiej strony, relacje z matkami jego dzieci często są burzliwe. Od sądowych batalii o opiekę (Grimes), przez publiczne spory o pieniądze (St. Clair), po utratę źródeł dochodu i zerwanie kontaktów (Fong).
Kompleks Zbawiciela – Musk jako bohater przyszłości, który walczy z „demograficzną apokalipsą”.
Czyngis 2.0 – humorystyczne porównania do historycznego wodza, z podkreśleniem jego płodności i wpływu na przyszłość ludzkości.
Absurd i ironia – lawina memów, żartów o „marsjańskich bliźniakach”, „haremie pod Austin” i „superdzieciach z większym mózgiem”.
Niepokój etyczny – głosy krytyki związane z potencjalną eugeniką, nierównością sił w relacjach i wpływem finansowym na decyzje kobiet.
Musk, zapytany o medialny raport „The Wall Street Journal”, zbył temat jednym tweetem: „TMZ >> WSJ”, co odebrano jako lekceważenie dziennikarstwa śledczego. Ten ruch z jednej strony wzmacnia jego wizerunek jako niezależnego buntownika przeciwko „starym mediom”, z drugiej – potęguje zainteresowanie opinii publicznej.