
Zespół naukowców z Katedry Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu od kilkunastu miesięcy bada zjawisko samotności w Polsce. W swoim najnowszym ogólnopolskim badaniu objęli reprezentatywną grupę dorosłych Polaków w wieku od 18 do ponad 80 lat. Wyniki są alarmujące.
Aż 68 procent dorosłych deklaruje odczuwanie samotności, a 23 procent przyznaje się do społecznej izolacji. Co więcej – aż połowa badanych doświadcza przewlekłej, ukrytej samotności. To taka forma samotności, która nie jest deklarowana wprost, ale daje o sobie znać przez brak komfortu w relacjach, niezadowolenie z kontaktów społecznych i poczucie oderwania od innych ludzi.
Najbardziej narażone na ten stan są kobiety. Jak podkreśla prof. Błażej Misiak, jedynym wyraźnym czynnikiem demograficznym, który zwiększa ryzyko przewlekłej samotności, okazała się właśnie płeć. Kobiety częściej niż mężczyźni doświadczają emocjonalnych skutków samotności, co pokrywa się z danymi z literatury naukowej. To bliskość między samotnością a zaburzeniami nastroju, lękiem, czy problemami z odrzuceniem.
Szczególnie samotne czują się osoby młode – w wieku 18–35 lat – oraz seniorzy po 75. roku życia. U młodych dorosłych może to być efekt pandemii COVID-19, która przyzwyczaiła nas do cyfrowych kontaktów. Z czasem jednak relacje przez media społecznościowe, wiadomości głosowe czy komunikatory okazały się płytkie, powierzchowne i niesatysfakcjonujące. Wiele osób zaczęło czuć sztuczność tych interakcji. Człowiek podłączony – człowiek samotny.
Nowe technologie miały łączyć. Coraz częściej jednak odgradzają. Aplikacje randkowe, komunikatory, cyfrowe platformy – zamiast zbliżać, potrafią pogłębiać poczucie wyobcowania. Zdarza się, że rozmawiamy z algorytmem, nie człowiekiem. Filtry i AI tak zmieniają rzeczywistość, że w realnym spotkaniu trudno się rozpoznać. Coraz więcej z nas czuje się zagubionych w sieci – dosłownie i metaforycznie.
Co gorsza, samotność nie ma silnych związków z sytuacją materialną, statusem zawodowym czy miejscem zamieszkania. Problem jest bardziej subtelny, emocjonalny i dotyczy jakości relacji, a nie liczby znajomych na liście kontaktów.
Jak podaje RMF FM, naukowcy z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu podkreślają, że samotność powinna stać się głównym obszarem leczenia, a nie tylko objawem. Trwają prace nad stworzeniem skutecznych terapii, które pomogą osobom samotnym odbudować zaangażowanie społeczne, poprawić zdolność tworzenia więzi i lepiej radzić sobie z odrzuceniem.
Potrzebujemy też nowych rozwiązań poza gabinetem terapeuty. Nie kolejnej aplikacji do liczenia kroków, medytacji czy randkowania. Potrzebujemy narzędzi, które wspierają tworzenie relacji – bez presji, bez oczekiwań. Może to być aplikacja, która po prostu zaproponuje krótką rozmowę z kimś w okolicy. Albo spotkanie na wspólną aktywność: spacer, badminton, wolontariat.
Taka platforma nie oferowałaby subskrypcji do usługi, ale do człowieka. Zbudowana mądrze, etycznie i lokalnie. Oparta na empatii, nie na wzroście za wszelką cenę.
Uważam, że to jeden z najpilniejszych kierunków rozwoju dla społecznych startupów. Sam mam w głowie kilka pomysłów, jak z tym problemem można się mierzyć. Każdy raport i każde badanie mówi jedno: zapotrzebowanie na rozwiązania wspierające relacje społeczne rośnie. I będzie rosło.