Jeszcze nigdy nie było tak wyraźnej przepaści pokoleniowej w wyborach politycznych w Polsce. Z jednej strony mamy starsze pokolenie wierne klasycznym mediom i kandydatom znanym z telewizji. Z drugiej – młodych wyborców, dla których telewizja to relikt z epoki dinozaurów, a głosowanie to manifestacja niezależności i obycia w świecie cyfrowym. Wybory 2025 pokazują, że nie tylko ideologia, ale i sposób konsumowania informacji dzieli Polaków bardziej niż kiedykolwiek.
Kto na kogo głosuje? Pokolenia na froncie wyborczym
Zacznijmy od liczb, które wręcz aż krzyczą:
• 60+ lat: Karol Nawrocki (popierany przez PiS) triumfuje z wynikiem 44,8%, pokonując Rafała Trzaskowskiego (Koalicja Obywatelska), który zdobywa
42,6%.

• 40–49 lat: tu już zmiana – Trzaskowski na prowadzeniu z 33,8%, Nawrocki zaledwie 26,5%.

• 30–39 lat: liderem zostaje Sławomir Mentzen z Konfederacji (26,2%), za nim Trzaskowski (20,9%), dopiero trzeci Nawrocki (18,8%), a za nim Grzegorz Braun (9,7%)

• 18–29 lat: Mentzen zdeklasował konkurencję z wynikiem 36,1%, drugie miejsce to Adrian Zandberg (Razem) – 19,7%, a Trzaskowski ledwo 12,2%. Nawrocki? Zaledwie 10,5%.

Skąd ta przepaść? Media jako punkt zapalny
Wiek nie tylko oznacza różne życiowe doświadczenia. Oznacza też zupełnie inne źródła informacji. Starsi wyborcy to widzowie „19:30”, „Teleexpressu” i innych klasycznych formatów. Młodsi? Konsumują newsy na TikToku, YouTubie, Twitterze/X, podcastach i memach. A telewizję oglądają tylko wtedy, gdy odwiedzą babcię – i to z grymasem na twarzy.
To oznacza, że młodsze pokolenie zna znacznie szerszy wachlarz kandydatów. Dla 60-latków Sławomir Mentzen czy Adrian Zandberg to postaci równie abstrakcyjne jak nowe aktualizacje WhatsAppa – gdzieś tam są, ale co to właściwie za ludzie? Tymczasem młodzi z TikToka znają ich wypowiedzi na pamięć, często w formie przerobionych klipów, piosenek albo ironicznych komentarzy.
Nie sposób nie zauważyć, że elektorat 60+ – choć często postrzegany jako „dojrzały” i „doświadczony” – bywa również zabetonowany w swoich wyborczych preferencjach. W wielu przypadkach to ludzie, którzy od dziesięcioleci wybierają te same partie lub ich kolejne wcielenia – od PZPR przez SdRP po dzisiejsze PiS czy KO. Dla nich świat polityki to ciągłość, lojalność i przywiązanie do „sprawdzonych marek”. Nazywając rzeczy po imieniu – mamy tu do czynienia w wielu przypadkach z betonem wychowanym w komunie, który mimo zmieniającej się rzeczywistości uparcie wybiera to, co znane i przewidywalne, choćby miało to zapach naftaliny.