Sebastian Majtczak zatrzymany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Wcześniej rozmawiał ze Stonogą.

22
W ostatnich dniach przed zatrzymaniem pojawiały się informacje, że Majtczak mógł opuścić miejsce zamieszkania w Dubaju. Prywatny detektyw, który śledził jego losy, ustalił, że kilka dni wcześniej wyprowadził się z dotychczasowego lokum. To wywołało spekulacje o możliwej ucieczce mimo wydania przez władze ZEA zgody na ekstradycję. Zaledwie kilka dni wcześniej Majtczak, który do tej pory unikał publicznych wystąpień, opublikował nagranie w mediach społecznościowych. W materiale udostępnionym przez Zbigniewa Stonogę mężczyzna przedstawił swoją wersję tragicznego zdarzenia. Twierdził, że jechał lewym pasem autostrady, gdy nagle inny pojazd zajechał mu drogę, co zmusiło go do utrzymania toru jazdy, aby uniknąć zderzenia z wiaduktem. Według jego relacji miał jechać z prędkością około 160–170 km/h. Śledczy nie zgadzają się z tą wersją. Na podstawie opinii biegłych ustalono, że Majtczak poruszał się z prędkością 318 km/h i uderzył w tył prawidłowo jadącego samochodu. Świadkowie zdarzenia zeznali, że jechał „jak wariat”. W wyniku uderzenia pojazd z trzyosobową rodziną stanął w płomieniach. Zginęli 32-letni Patryk, 29-letnia Martyna i ich 5-letni syn Oliwier. W swoim nagraniu Majtczak przyznał, że widok płonącego auta był dla niego szokiem, ale nie przeprosił za tragedię. Stwierdził jedynie, że "codziennie myśli o ofiarach". Wcześniej, podczas przesłuchania w ZEA, Majtczak nie przyznał się do winy i twierdził, że działania polskiej prokuratury mają podłoże polityczne. Teraz, po jego zatrzymaniu, najprawdopodobniej zostanie niebawem przetransportowany do Polski, gdzie odpowie za zarzuty przed sądem.
0.035131931304932