
Sprawa miała swój początek we wrześniu ubiegłego roku, gdy w Szwajcarii zmarła 64-letnia Amerykanka, która skorzystała z kapsuły „Sarco”. Urządzenie to powoduje śmierć poprzez hipoksję, wywołaną uwolnieniem azotu – osoba decydująca się na śmierć sama naciska przycisk. Kobieta zmarła, a obecny przy tym dr Willet, który sam powiadomił służby, został zatrzymany i oskarżony o umyślne zabójstwo.
Jak informuje fakt.pl, prokuratura podejrzewała, że kobieta została uduszona, co miały potwierdzać ślady na jej szyi. Minister spraw wewnętrznych Szwajcarii uznała, że kapsuła jest niezgodna z przepisami i nie spełnia norm bezpieczeństwa, a użycie azotu narusza prawo chemiczne. Sprawa wzbudziła silne kontrowersje społeczne.
Po wyjściu z aresztu w grudniu 2024 roku dr Willet był, jak relacjonuje dr Nitschke, wyraźnie załamany psychicznie. – Duch Floriana został złamany. Wiedział, że nie zrobił nic złego, ale jego wiara w praworządność w Szwajcarii była w strzępach – powiedział. W jego opinii, Willet nie wytrzymał presji i stresu związanego z zatrzymaniem i publicznym napiętnowaniem.
W Szwajcarii wspomagane samobójstwo jest legalne od lat 40. XX wieku, o ile nie wiąże się z korzyściami finansowymi i odbywa się pod nadzorem lekarza. Kapsuła „Sarco” miała być nowoczesnym narzędziem wspierającym świadome odejście, jednak przypadek z Szafuzy podważył jej wiarygodność i bezpieczeństwo.