
Czy jeden człowiek może sparaliżować działalność lokalnego przedsiębiorcy, doprowadzić do interwencji sanepidu z powodu kotletów, a w wolnym czasie handlować biżuterią turystyczną bez rejestracji działalności? Według pana Roberta, właściciela restauracji, cukierni i klubu muzycznego w Mikołajkach, to codzienność. Od lat toczy on konflikt z sąsiadem, byłym zastępcą komendanta policji, który, jak mówi, zamienił życie jego i wielu innych mieszkańców w prawny koszmar.
Pan Robert twierdzi, że jego sąsiad, określany jako O., napisał dziesiątki, jeśli nie setki zawiadomień do urzędów, instytucji, ministerstw i służb. Lista adresatów jest imponująca: sądy, prokuratury, CBA, ABW, NIK, wojewoda, inspekcja sanitarna, a nawet… premier. Efekt? Nękające kontrole, interwencje i sprawy sądowe, które nieustannie dezorganizują pracę jego firmy.
Zgodnie z relacją przedsiębiorcy, były policjant wykorzystuje swoje znajomości i wiedzę prawną, by brać udział w rozprawach jako oskarżyciel posiłkowy. – Po jednej z nich podszedł do mojego adwokata i powiedział: „dobry z ciebie zawodnik, była dobra walka” – wspomina pan Robert.
Kamery w oknach i policyjna dociekliwość
O. ma rejestrować wszystko, co dzieje się wokół jego mieszkania. Cztery kamery, które według relacji Roberta pracują non stop, dostarczają materiałów do kolejnych zgłoszeń. Nawet odgłos tłuczka kuchennego stał się powodem wezwania dzielnicowego, który musiał sprawdzić, kto i dlaczego „zbyt głośno rozbija schabowe”.
Portal Olsztyn.com.pl potwierdził, że interwencja w tej sprawie rzeczywiście miała miejsce, choć zakończyła się tylko notatką. Policja nie prowadzi statystyk dotyczących liczby zgłoszeń z jednej lokalizacji, ale, jak zapewnia Komenda Wojewódzka, wszystkie interwencje są realizowane bez zakłóceń.
Na celowniku znalazł się również klub muzyczny prowadzony przez pana Roberta. Trzy razy trafił on przed sąd z powodu rzekomego zakłócania ciszy nocnej – wszystkie sprawy wygrał. Przedsiębiorca odwołał się także od decyzji o cofnięciu koncesji na alkohol, którą udało się odzyskać po roku batalii przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym.
Robert, zniecierpliwiony ciągłymi atakami, postanowił sprawdzić, czy jego sąsiad działa zgodnie z prawem w innej sferze: handlu biżuterią. Wynajął agencję detektywistyczną, która udokumentowała kilkadziesiąt transakcji dziennie na jego stoisku. Raport wskazuje, że przy takich obrotach dochody znacznie przekraczają limit działalności nierejestrowanej.
Zgłoszenie trafiło do urzędu skarbowego, ale jego wynik pozostaje niejawny – obowiązuje tajemnica skarbowa.
W maju 2025 roku zapadł prawomocny wyrok za zniszczenie mienia: chodziło o celowe uszkodzenie instalacji kanalizacyjnej, co zakończyło się zalaniem lokalu Roberta. O. został uznany za winnego i ukarany grzywną oraz nawiązką w wysokości ponad 7 tys. zł.
Ale O. nie ogranicza się do sąsiedzkiego sporu. Jako lider lokalnego stowarzyszenia, regularnie kwestionuje decyzje burmistrza Mikołajek Piotra Jakubowskiego. Zaskarżył nawet uchwałę o utworzeniu chronionego obszaru na półwyspie Kusnort – terenie atrakcyjnym dla deweloperów. Zarzuty odrzucono.