Do zdarzenia doszło pod koniec czerwca w miejscowości Kuak Hulu w malezyjskim stanie Perak. Pracownica lokalnego hotelu opowiedziała w mediach społecznościowych, że została zapytana przez parę seniorów o lokalizację kolejki linowej. – Gdy zapytali mnie, czy już jeździłam tą kolejką, myślałam, że żartują – relacjonowała. Szybko okazało się jednak, że para pokonała ponad 300 kilometrów z Kuala Lumpur, wierząc w autentyczność filmu, który pokazuje nową atrakcję turystyczną w tej okolicy.
Zaskoczona recepcjonistka musiała wyprowadzić gości z błędu. Wytłumaczyła im, że w regionie nie ma żadnej kolejki linowej, a całe nagranie zostało stworzone przez sztuczną inteligencję.
Film, który trafił do sieci, był bardzo realistyczny: zawierał ujęcia kolejki na tle lasów, sceny z turystami w kolejce do kas i wypowiedzi "reporterki". Dla wielu widzów wyglądał jak autentyczny materiał dziennikarski. – Dlaczego ktoś miałby kłamać? W filmie była nawet dziennikarka – miała powiedzieć kobieta z Kuala Lumpur, wciąż nie dowierzając, że została wprowadzona w błąd.
Co więcej, małżeństwo rozważało podjęcie kroków prawnych wobec rzekomej stacji telewizyjnej, której logo widniało na nagraniu. Dopiero wtedy pracownica hotelu wyjaśniła, że również dziennikarka została wygenerowana przez AI i nie istnieje w rzeczywistości.
Para przyznała, że nie widziała żadnych ostrzeżeń pod filmem sugerujących, że materiał jest sztucznie wygenerowany. Wyznali też, że nie poprosili o pomoc swoich dzieci, obawiając się, że wyjdą na naiwnych. To właśnie skłoniło pracownicę hotelu do zaapelowania, by młodsze osoby sprawdzały, dokąd wybierają się ich rodzice i czy miejsca te faktycznie istnieją.
Nagranie, które wywołało całe zamieszanie, zyskało dużą popularność w mediach społecznościowych w Malezji. Do sprawy odniosła się również miejscowa policja, apelując o ostrożność wobec treści udostępnianych w internecie. Według wstępnych ustaleń, materiał był w pełni sfabrykowany i nie ma żadnych planów budowy kolejki linowej w regionie Kuak Hulu.