Skandaliczne słowa Brauna. Radio zakończyło wywiad natychmiast "są granice!" ORIGINAL CONTENT

44

W piątek 11 lipca, w rocznicę zbrodni w Jedwabnem, europoseł Grzegorz Braun połączył się telefonicznie z Radiem Wnet, by – jak sam zaznaczył – „kłaniać się dzisiaj z Jedwabnego”.
W swojej wypowiedzi polityk od razu przeszedł do ataku:
„Z jednej strony szykuje się kolejny spektakl, akt antypolskiej, żydowskiej propagandy z celebrą państwową i osłoną policyjną, a z drugiej strony licznie zgromadzili się Polacy rodacy, którzy dopominają się prawdy, a zatem dopominają się wznowienia ekshumacji w Jedwabnem” – mówił.
Braun podkreślił, że jego zdaniem sprawstwo zbrodni w Jedwabnem zostało już wyjaśnione:
„Ona jest bardzo dobrze opisana przez badaczy, historyków. Polecam szanownej redakcji, szanownym słuchaczom przede wszystkim fundamentalnie istotną, źródłową pracę naukową profesora Marka Jana Chodakiewicza i pana doktora Tomasza Sommera 'Jedwabne, Historia Prawdziwa'. Dwa tomy i tam między innymi w załączeniu akta tego skandalu.”

Polityk wezwał do wznowienia ekshumacji, sugerując, że decyzja o jej wstrzymaniu była polityczna:
„Ekshumacja nie jest tylko jakimś aktem honorowym, naukowym, ale po prostu prawo i procedury policyjno-prokuratorskie domagają się wyjaśniania każdej zbrodni do spodu. Tego tutaj zaniechano i my musimy to wznowić.”
W dalszej części rozmowy Braun wypowiedział jednak słowa, które doprowadziły do natychmiastowego zakończenia wywiadu przez dziennikarza:
„Kiedy trzeba rzucać kamieniem i rytualnie rozdzierać szaty i upominać o kłamstwa Talmudu, Haggady, Holokaustu, to mnie jako niegodnego potępia blisko 120 organizacji żydowskich. Kto by pomyślał, że aż tyle? Ale oni wszyscy razem, solidarnie, B’nai B’rith, Polin i inne organizacje, które przedstawiają się jako żydowskie, potępiają tych, którzy mówią prawdę. Że mord rytualny to fakt, a dajmy na to Auschwitz z komorami gazowymi to niestety fake. I kto o tym mówi, ten zostaje oskarżany o straszne rzeczy, odsądzany od czci i wiary.”

Prowadzący audycję Łukasz Jankowski zareagował natychmiast:
„Byłem też w klasztorze w Harmężach i oglądałem tam zgromadzone bardzo sugestywne i przejmujące wspomnienia w formie obrazów więźnia Auschwitz-Birkenau. Więc nie do końca wiem, co pan poseł chciał powiedzieć.”
Braun kontynuował:
„Tak, rzeczywiście bardzo przejmujące świadectwo, ale to nie zmienia faktu, że przekaz pseudohistoryczny, który Muzeum Auschwitz-Birkenau oferuje, jest materiałem, który nie spełnia, powiedziałbym tak, kryteriów warsztatu historyczno-naukowego we wszystkich szczegółach. I to jest właśnie fakt. Mamy źródłową książkę Ariella Toafa ‘Krwawe Paschy’, na temat mordu rytualnego, natomiast badania w Auschwitz-Birkenau, badania właśnie owych komór gazowych są uniemożliwiane przez samo Muzeum Auschwitz-Birkenau.”
Na te słowa dziennikarz zareagował jednoznacznie:
„Są pewne granice. Tak, są pewne granice. Grzegorz Braun, dziękuję bardzo za rozmowę.”
W dalszej części programu Jankowski odniósł się do sytuacji:
„Rozmowa z Grzegorzem Braunem nie będzie, przynajmniej przeze mnie, kontynuowana, bo są granice cynizmu politycznego, pogoni za głosami, za sensacją tam, gdzie jest kilka milionów ofiar i pamięć o nich. Tam, gdzie de facto na taniej prowokacji stara się zbić kapitał polityczny, trzeba powiedzieć 'stop'.”
Dziennikarz dodał, że „kwestionowanie komór gazowych w nazistowskich obozach koncentracyjnych jest koniec końców wybielaniem Niemców na rzecz niepolskiej polityki historycznej.”


„To pomówienie, które godzi w reputację naszej instytucji oraz całego grona osób badających historię Auschwitz” – stwierdził dyrektor muzeum dodając, że w związku z tą wypowiedzią zostanie złożony pozew do sądu o zniesławienie. „Podkreślamy z całą mocą: negowanie faktu istnienia komór gazowych jest nie tylko przejawem antysemityzmu i ideologii nienawiści – w Polsce jest również przestępstwem. W tej kwestii zostanie niezwłocznie skierowane zawiadomienie do prokuratury” – czytamy dalej w oświadczeniu.
0.031558036804199