
Jak informuje Fakt, matka Madzi nie pracuje regularnie, a jeśli podejmowała zatrudnienie, to tylko na krótko. Miała szyć ścierki lub zajmować się drobnymi pracami porządkowymi. Zatrudnienie w więzieniu nie jest obowiązkowe, a skazani często tłumaczą brak aktywności zawodowej rzekomymi dolegliwościami lub udziałem w czynnościach procesowych.
Część zarobku skazanych trafia na specjalny fundusz, resztę potrąca komornik, ale wielu osadzonych „przejada” środki przeznaczone na spłatę zadłużenia.
Kobieta od lat nie reguluje należności wobec Skarbu Państwa, mimo że zgodnie z wyrokiem ma obowiązek pokryć koszty postępowania, m.in. poszukiwań domniemanego porywacza, których sama była autorką.
Katarzyna W. została skazana w 2013 roku na 25 lat więzienia. Według ustaleń sądu, udusiła swoją córkę, a następnie upozorowała jej porwanie. Śledztwo wykazało, że jej wersja wydarzeń była sfingowana. Koszty, jakie wygenerowały działania służb i opinie biegłych, przekroczyły 118 tys. zł. Najdroższe były badania kryminalistyczne oraz ekspertyzy medyczne, które potwierdziły, że dziewczynka zginęła z rąk matki.
Jeśli nie zostanie przedterminowo zwolniona, Katarzyna W. wyjdzie na wolność dopiero w październiku 2037 roku. Szansę na wcześniejsze wyjście z więzienia uzyska po odbyciu 20 lat kary, czyli w 2033 roku. Do tego czasu może starać się o umorzenie długu, powołując się na brak możliwości zarobkowania.