
NIK przeprowadziła kontrolę w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej oraz w poznańskiej OKE, która obsługuje największy obszar w kraju. Izba wskazuje, że mimo przygotowania organizacyjnego, nie udało się ograniczyć liczby pomyłek. Zawiódł również system szkolenia egzaminatorów. Część z nich nie potrafiła zastosować zasad oceniania nawet podczas testowych zadań przeprowadzanych dzień przed rozpoczęciem sprawdzania arkuszy. Jak zauważa Rzeczpospolita, w jednym z przypadków ponad połowa sprawdzających błędnie oceniła zadania z biologii. Mimo to zawarto z nimi umowy na ocenianie rzeczywistych prac maturalnych.
Izba alarmuje, że weryfikacja dokonana przez specjalistów z OKE nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Błędy są nadal wykrywane dopiero wtedy, gdy o ich sprawdzenie wnioskują sami maturzyści. W Poznaniu na przykład błędne oceny dotyczyły nawet 54% ponownie sprawdzonych prac z biologii. Pomimo coraz większego zainteresowania możliwością wglądu do prac (liczba wniosków wzrosła z 32 do 53 tysięcy), nie wprowadzono rozwiązań ułatwiających zdającym dostęp do ich wyników i skutecznego dochodzenia swoich praw.
Raport wskazuje również na aspekt finansowy. Wydatki na system egzaminów maturalnych stale rosły – z 75,5 mln zł w 2021 roku do ponad 105 mln zł w 2024 roku. Z czego tylko wynagrodzenia egzaminatorów pochłonęły w ostatnim roku aż 77 mln zł. Choć stawki wzrosły w ubiegłym roku o 30%, nie poprawiło to jakości oceniania. Co więcej, połowa ankietowanych egzaminatorów sama przyznała, że niskie płace wpływają negatywnie na rzetelność pracy.
Najwyższa Izba Kontroli wezwała Dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej do objęcia systemu sprawdzania matur skuteczniejszym nadzorem i poprawy procedur zapobiegających błędom. Szczególne zastrzeżenia skierowano do OKE w Poznaniu, gdzie Izba zaleca przeprowadzenie dogłębnej analizy ryzyk oraz wdrożenie działań ograniczających skalę pomyłek egzaminatorów.