
Według wyliczeń Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zmiana systemu kosztowałaby 13–14 mld zł rocznie. Obciążenie to spadłoby na fundusz chorobowy, który już teraz ma deficyt. Wiceminister Sebastian Gajewski wskazywał, że tak duże wydatki wymagają dokładnych analiz i dodatkowych źródeł finansowania.
Resort podkreśla również, że reforma musiałaby zostać powiązana z nowymi zasadami orzecznictwa lekarskiego i bardziej skuteczną kontrolą zwolnień chorobowych. Istnieją obawy, że wcześniejsze przejęcie wypłat przez ZUS mogłoby prowadzić do nadużyć i masowego korzystania ze zwolnień w sytuacji trudnej dla przedsiębiorstw.
Po medialnych doniesieniach o rzekomym wycofaniu się rządu z obietnicy ministerstwo przesłało do PAP komunikat, w którym zapewnia, że prace nadal trwają. Podkreślono, że propozycja nie została porzucona, lecz „czeka na swój czas”, a decyzje zapadną po analizie w Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów.
Na razie przedsiębiorcy muszą więc uzbroić się w cierpliwość. Reforma, która miała odciążyć firmy, formalnie nie została zarzucona, ale jej losy są niepewne.