
Żona Joao, która spała obok, nie odniosła obrażeń. Sam poszkodowany został przewieziony do szpitala ze złamaną nogą i, jak podkreślają świadkowie, był przytomny oraz rozmawiał z bliskimi. Mimo to zmarł następnego dnia. Według brazylijskich mediów przyczyną śmierci było krwawienie wewnętrzne powstałe w wyniku zmiażdżenia klatki piersiowej.
Lokalna policja wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie okoliczności zdarzenia. Rodzina Joao twierdzi, że do jego śmierci mogły przyczynić się długie godziny oczekiwania na szczegółowe badania w szpitalu. – Bycie zabitym przez krowę we własnym łóżku to ostatnia rzecz, jakiej można się spodziewać – mówił w rozmowie z dziennikiem „Hoje em Dia” jego szwagier, Carlos Correa. – W mojej ocenie to nie krowa zabiła naszego Joao, lecz nieakceptowalnie długi czas oczekiwania na pomoc – relacjonował.
Matka mężczyzny, Maria de Souza, w emocjonalnym komentarzu dla lokalnej telewizji Super Canal powiedziała: – Nie wychowałam syna po to, by zginął od spadającej krowy. Przeszedł ciężką chorobę jako dwulatek, walczyłam o jego życie, a teraz zostaje zmiażdżony we własnym domu. To niesprawiedliwe.
Jak informują brazylijskie media, był to już trzeci tego typu wypadek w regionie w ciągu trzech lat. W poprzednich przypadkach nikt nie zginął, choć w jednym z nich dzieci śpiące tuż obok miejsca upadku krowy cudem uniknęły obrażeń.
Caratinga to teren silnie pofałdowany, znany z hodowli bydła i produkcji mleka, co tłumaczy, dlaczego zwierzęta często przemieszczają się po stromych zboczach, czasem zbliżając się niebezpiecznie do zabudowań.
Krowa, która spadła na dom Joao, wyszła z wypadku bez szwanku.

