
Film trafił na prywatny telefon burmistrz i stał się podstawą do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. Po wewnętrznej kontroli zatrudniona została zwolniona z pracy. Sprawa mogłaby zakończyć się na tym etapie, jednak do akcji wkroczył włoski urząd zajmujący się ochroną danych osobowych.
Organy nadzorcze uznały, że film zarejestrowany w restauracji nie powinien zostać wykorzystany jako dowód, ponieważ naruszał przepisy o prywatności. Sąd podzielił tę opinię i stwierdził, że władze Curtarolo posłużyły się nagraniem w sposób niezgodny z prawem. Na samorząd nałożono karę administracyjną w wysokości 15 tys. euro, czyli ponad 63 tys. zł.
Sprawa odbiła się szerokim echem, bo po raz kolejny zwróciła uwagę na praktyki kontrolne stosowane w administracji publicznej i na to, gdzie przebiega granica między obowiązkiem nadzoru a naruszeniem praw pracownika.
Opinie publiczną przypomniano również wcześniej opisywaną historię z Hiszpanii. Tamtejszy urzędnik przez ponad dekadę „pracował” głównie na papierze – pojawiał się tylko po to, by odbić kartę, a resztę czasu spędzał poza biurem. Zarabiał w tym okresie około 50 tys. euro rocznie. Gdy proceder wyszedł na jaw, mężczyzna został dyscyplinarnie zwolniony i otrzymał zakaz wykonywania pracy w instytucjach publicznych.

