
Jak podaje wyborcza.pl, Aleksandra z Olsztyna i Michał z Poznania nie polecieli do Londynu, mimo że byli już w strefie odlotów Lotniska Chopina w Warszawie. Para utknęła w przeszklonej palarni dla osób palących po awarii automatycznych drzwi. Zostali uwolnieni po kilkudziesięciu minutach, jednak w tym czasie samolot odleciał bez nich. Zarządca lotniska wypłacił im częściowe odszkodowanie.
Do zdarzenia doszło w strefie odlotów warszawskiego lotniska. Aleksandra i Michał planowali czterodniowy wyjazd do Londynu, który przygotowywali od około miesiąca. Na lotnisko przyjechali z odpowiednim wyprzedzeniem i mieli już odprawę. W związku z opóźnieniem rejsu postanowili skorzystać z palarni znajdującej się w pobliżu bramki wejściowej.
Jak informuje wyborcza.pl, po wejściu do 28-osobowej, przeszklonej kabiny drzwi automatyczne przestały reagować. Próby otwarcia ich przyciskiem nie przyniosły efektu. W środku znajdował się jeszcze jeden pasażer lecący tym samym samolotem. Przez dłuższy czas uwięzieni nie mogli zwrócić na siebie uwagi personelu ani przechodzących pasażerów.
Interwencja ochrony nastąpiła po około trzydziestu minutach. Drzwi zostały otwarte siłowo, jednak w momencie opuszczenia palarni boarding był już zakończony. Samolot odleciał bez pasażerów, którzy mieli jedynie bagaż podręczny, co, jak wskazano, nie obligowało przewoźnika do wstrzymania rejsu.
Zarządzające lotniskiem Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” potwierdziło, że przyczyną zdarzenia była chwilowa awaria zasilania mechanizmu drzwi. Spółka przeprosiła za opóźnioną reakcję służb i przyznała pasażerom odszkodowanie w wysokości 624 zł, obejmujące między innymi koszt biletów lotniczych oraz innych poniesionych wydatków. Odmówiono natomiast wypłaty zadośćuczynienia.

