14 sierpnia 2005 roku zapowiadał się jako kolejny, spokojny dzień nad Grecją. Na niebie – bezchmurne błękitne niebo, a na płycie lotniska w Larnace na Cyprze – gotowy do startu Boeing 737-300 Helios Airways. Kurs – Praga z międzylądowaniem w Atenach. Na pokładzie – 115 pasażerów i 6 członków załogi. Nikt nie przypuszczał, że ich podróż zamieni się w dramat na wysokości 10 000 metrów.

Tragiczny splot zdarzeń: dekompresja i błąd załogi
Niedługo po starcie, na pokładzie doszło do dekompresji kabiny – ciśnienie gwałtownie spadło, ale zamiast prawidłowo zidentyfikować problem, załoga uznała to za awarię klimatyzacji. System automatycznie przełączył się w tryb wysokości przelotowej, a maski tlenowe – choć zadziałały – miały zapas tlenu tylko na 12 minut, zgodnie z procedurami. Samolot jednak nie zszedł na niższą wysokość, jak nakazywałyby procedury awaryjne. To był początek końca.
Kabina pełna milczenia: cisza i opadające maski
W miarę jak kończył się tlen, pasażerowie i załoga tracili przytomność. Samolot był nadal sterowany przez autopilota, sunąc przez niebo w milczącej pustce. Z zewnątrz wyglądał normalnie, ale w środku panowała martwa cisza: zamrożone twarze, opadłe maski tlenowe, brak życia.
Greckie myśliwce F-16 i scena grozy w kokpicie
Kiedy samolot nie odpowiadał na wezwania, poderwano greckie siły powietrzne. Myśliwce F-16 przechwyciły maszynę nad Atenami – piloci wojskowi zaglądali przez okna i zobaczyli coś, co do dziś mrozi krew w żyłach: w kokpicie siedział nieruchomo pierwszy oficer, z głową opartą o szybę. Kapitan już nie żył.
Ostatnia iskierka nadziei: Andreas Prodromou
W pewnym momencie z kabiny z tyłu wstał jeden człowiek — Andreas Prodromou, 25-letni steward, który był pilotem-amatorem. Dzięki butli z tlenem przetrwał dłużej niż inni. Jako jedyny przytomny przedarł się do kokpitu, próbując przejąć kontrolę nad samolotem. Wysłał sygnały do wieży, lecz niestety nie zdążył – paliwo się skończyło. Kilka minut później silniki zgasły. Boeing 737 – ciężki, bezwładny, zaczął zniżać się w stronę ziemi. Samolot runął o godzinie 12:04 czasu lokalnego w górzystym rejonie Grammatikos, niedaleko Aten. Zginęło 121 osób. Nie było żadnych ocalałych.