
Ratownicy dzikich zwierząt zaznaczają, że zazwyczaj nie decydują się na próbę połączenia młodego z matką, ponieważ młode bobry są bardzo podatne na zapalenie płuc, a każda minuta może decydować o ich życiu. Tym razem jednak zdecydowano się zaryzykować. Wiadomo było, że matka wciąż jest w pobliżu.
Prace wstrzymano, a maleństwo umieszczono w kartonowym pudełku tuż przy wodzie. Gdy po godzinie ekipa wróciła na miejsce, karton był zgnieciony, a bobrzątko zniknęło. Widać było ślady prowadzące z brzegu. Wyglądało na to, że matka wróciła, zabrała swoje młode i odpłynęła. Dalsze prace zostały przerwane, a pozostałą część tamy postanowiono pozostawić nienaruszoną.
Choć ponowne łączenie osieroconych maluchów z matkami nie zawsze jest możliwe, warto próbować, bo żadna opieka człowieka nie zastąpi tej, jaką daje natura.