
Ulica imienia Jana Samsonowicza miała powstać na jednym z nowych osiedli. Decyzję o jej nazwaniu podjęła rada miasta w kwietniu, a we wrześniu rozesłano oficjalne zaproszenia do uczestników wydarzenia, w tym do Prezydenta RP i rodziny zmarłego opozycjonisty. Dopiero podczas wizji lokalnej okazało się, że inwestycja nie została jeszcze ukończona. Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz musiała wystosować oficjalne przeprosiny i zapowiedziała wewnętrzne postępowanie, które ma ustalić, kto dopuścił się pomyłki.
Maciej Samsonowicz, syn patrona niedoszłej ulicy, nie krył rozczarowania. W mediach społecznościowych napisał, że widok błotnistego klepiska to symbol braku troski o wartości, które jego ojciec wyznawał: przyzwoitość, prawdę i solidarność. Jak podaje wprost.pl, Samsonowicz podkreślił, że jego rodzina od lat czekała na godne upamiętnienie, a zaistniała sytuacja jest bolesna i niezrozumiała.
Rzeczniczka Urzędu Miasta Paulina Chełmińska przyznała, że doszło do „rażącego błędu urzędniczego”. Podkreśliła jednak, że władze miasta dołożą wszelkich starań, aby uroczystość nadania imienia Jana Samsonowicza odbyła się w sposób godny, gdy ulica zostanie faktycznie ukończona.
Jan Samsonowicz był działaczem opozycji demokratycznej w PRL, współzałożycielem Ruchu Młodej Polski oraz uczestnikiem strajków w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku. W latach 70. i 80. aktywnie angażował się w działalność antykomunistyczną, współpracując z ruchem „Solidarność”. Po wprowadzeniu stanu wojennego był wielokrotnie przesłuchiwany i inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa. W 1983 roku został znaleziony martwy w tajemniczych okolicznościach. Władze PRL uznały jego śmierć za samobójstwo, jednak rodzina i współpracownicy od początku podważali tę wersję. Jak przypomina radiozet.pl, Instytut Pamięci Narodowej wznowił śledztwo w tej sprawie, a nowe ustalenia mają wskazywać, że Samsonowicz mógł zostać zamordowany przez funkcjonariuszy SB.