Pewien koleś z Łotwy zaperzył się, gdy zostawiła go narzeczona. Nazywał ją „Sweet Sixteen”, co zainspirowało Billy’ego Idola do stworzenia tego słodkiego pop mruczanda z lat 80. niesłusznie minionych. Przeklął szpetnie "sasodītā elle", po czym czmychnął do USA. A tam wiadomo - WSZYSTKO W PYTĘ WIELKIE JAK KANION BURGERÓW!
Edzio, bo to był koleś o imieniu Edward, pomyślał, że postawi bibelot ku jej czci. Mały głaz, głazik taki, coś niepozornego, ku pamięci, mięci kupa. Wyszedł mu Coral Castle - tysiąctonowy zamek, który do dziś stoi na Florydzie i można go zwiedzać (wtorki i środy zamknięte).
Bez dźwigów, bez koparek, bez budowlańców i skrzynki piwa na fajrant, bez studiów, bez niczego. Dieta bez szynki: krakersy i sardynki. Bez sensu? Wydaje się, że ten półtorametrowy, 46-kilogramowy Łotysz chciał coś udowodnić, no i udowodnił. To były lata 20. zeszłego stulecia, więc tutoriala ani widu, ani słychu, a rolki były nieme, czarno-białe. Do dziś nikt nie kuma, jak mu się udało.
Poszperaliśmy w śledztwie internetowym, które trwało 0,7 sekundy i wyszło nam, że to stary nauczył go, jak rzeźbić w kamieniu, by nie wyszło gónwo, tylko jakiś blok. Kiedy już zamek Łotmana przybierał swój kształt, Amerykanie pytali: "How, Ed, how?" Odpowiadał im: „Poznałem sekrety Egipcjan, a Giza jest większa niż Piza”.


Ed Leedskalnin miał hopla na punkcie magnetyzmu (może dlatego, że ta szesnastka go odepchnęła na przeciwny biegun?). Zgłębiał od świtu te niewidzialne rzeczy, moralne i magnetyczne, przegrzewały mu się styki, czekał na moment magnetyczny i w ogóle niektórzy myślą, że stawiał wapienne bloki, bo przebiegunował Ziemię i skumał się z jakimiś świniami z kosmosu. Tajemnic jest sporo, w dodatku budował to pod osłoną nocy przez 20 lat.
Jak naprawdę było, tego nie wie nikt. Są tylko dwa ważne pytania: jacy bieguni byli tam czynni i czego Ciebie nauczył Twój stary, w sensie wąsacz, patafian, kurdupel umysłowy, lew kanapowy - jakkolwiek go nie nazywasz? Nie blokuj się, wywal to i miej z bani.
Autor: Remigiusz Kociołek, autor właśnie wydanej książki: "Męskie opowieści", w której opowieści o Edzie nie znajdziecie

