Rok 1988. Lot 243, rutynowy kurs Boeinga 737, nagle zmienia się w horror. Podczas rejsu fragment górnej części kadłuba odrywa się, odsłaniając wnętrze kabiny na pęd powietrza i bezkres nieba. W środku tego piekła – kapitan Robert Schornstheimer, człowiek, który nie pozwolił, by strach go sparaliżował.
Przejdź do artykułu
Niektórym ludziom ciężko jest pojąć, że inni mogą żyć dla siebie, a nie dla nich.